Książka "6 dni Kondora" została sfilmowana jako "Trzy dni Kondora" z Robertem Redfordem i Maxem von Sydowem - skrócono do 3 dni, żeby się zmieściło w standardowym czasie filmowym. A tu nam ładują jakieś wymyślne historie o żonach, dzieciach i znajomych; do tego współczesna elektronika i młodociani policjanci... A skoro serial - to czemu nie 6 dni? Spieprzono to dokładnie tak samo jak "Tożsamość Bourne'a" - wersja z Damonem nie sięga do pięt tej z Chamberlainem.
Porzuciłam oglądanie koło 4 odcinka (może wrócę), więc nie wiem, ile to tam tych dni będzie, widzę natomiast, że oryginalnie serial nosi tytuł po prostu "Condor"...
W serialu tytuł jest prawidłowy gdyż akcja trwa dłuższy czas. W książce wszystko działo się w ciągu sześciu dni, a w filmie w trzy.
"W książce wszystko działo się w ciągu sześciu dni, a w filmie w trzy." - tak też napisałem. Niestety, nie wiem jak długi zakres czasu obejmuje serial - może nawet 6 dni. Ale wykonanie jest do bani...
Tak z ciekawości, dlaczego tytuł serialu niby jest prawidłowy? Czy chodzi tobie tylko o oryginalny tytuł serialu (Condor), a nie polski (Trzy Dni Kondora)? Co do książki i filmu - oba polskie tłumaczenia są prawidłowe (100% odpowiedniki oryginalnych tytułów). Nie czytałem książki, ale uważam, że tytuł w każdym przypadku powinien być taki sam jak źródła (książki w tym przypadku).
I serialu. Oczywiście polski tytuł serialu jest z d.. wzięty gdyż w nim fabuła obejmuje już co najmniej miesiące. A więc dowolna ilość dni przy nim jest zwyczajnie bez sensu. Oryginalny "Condor" powinien być dosłowny po polsku.
Jakieś plusy są, choć te dialogi (niby arcyinteligentnych ludzi przecież ), ta papka pseudofilozoficzna, te kreacje żon, które nie znają tajemnic mężów i powtarzają to po raz dziesiąty w jednym odcinku...żadnej dynamiki, tempa, napięcia. Dreszczowiec powinien z definicji przyprawiać o ,choćby lekki, dreszcz.