Przez pierwsze pół godziny myślałem, że to będzie świetny thriller. Później niestety akcja się rozwlekła, zagmatwała i film stał się nudny. Ledwo co dotrwałem do końca, byłem zmęczony jego oglądaniem. 5/10.
Miałem podobne odczucie. Pierwsza połowa wydawała mi się małym arcydziełkiem. Dreszcz był obecny wszędzie, nawet w szczegółach - scena gdy Rick przychodzi do hotelu i prosi o klucz, a okazuje się, że go nie ma. Naprawdę byłoby świetnie gdyby to niebezpieczeństwo pozostało nieujawnione, aż do końca. Miło było patrzeć jak postać Forda porusza się w tak obcym i niezrozumiałym środowisku i okolicznościach. Już po wzmiance o terrorystach itd. film zaczął się walić.
To zależy od podejścia, za pierwszym razem skupiłem się tylko na intrydze i przez to lekko się zawiodłem, ale przy drugim podejściu skupiłem się już tylko na klimacie wiedząc co będzie, to daje zdecydowanie lepszy efekt...
Nie rozumiem po co Araby porywali żonę, przecież mogli wejść do pokoju i wziąć sobie tę walizkę i byłoby po sprawie...
No i tu właśnie leży jedyny minus Frantica, intryga z porwaniem żony nie jest najwyższych lotów..
nie do końca, skad mieli wiedzieć że ktos po prostu pomylił walizki. Raczej doszukiwali się w tym działania wywiadu, wzieli zone zeby miec karte przetargową, w końcu nie wiedzieli z kim maja tak na prawdę doczynienia. Jesli podprowadzono im walizkę specjalnie to chyba taki agent by ukrył ten kryton a nie dalej w walizce trzymał, wziueli by walizkę a tam nie ma zapalnika. No i co dalej wtedy?
Podpisuję się! Z dużej chmury mały deszcz! Wreszcie zdobyłem się na luknięcie filmu Romana, nawet to, że ujęcia w taryfach nie były na żywca już zapowiedziało, że z tej mąki chleba nie będzie. Szkoda. Końcówka słaba, wątek z Arabami, nie był wyjaśniony poza walizką omyłkowo trafioną na lotnisku, w dodatku Ford bez znajomości francuskiego tak szybko by nie rozkminił tego miasta!
Ja mam podobne odczucia - pierwsze pół godziny - rewelacja, jest klimat jest intryga. Wciąga. A potem tylko coraz bardziej i bezsensownie się gmatwa. Zupełnie nie rozumiem na przykład po jakiego grzyba Walker właził z tą walizką na dach. No to już było szczytem absurdu. A do tego scena, w której policjant dopytuje Walkera o kasetę z nagraniem, ten mówi, że nie ma i tyle, bez kosekwencji ( to zresztą jedna z wielu nie do końca przemyślanych scen). Generalnie klimat fajny, ale wiele kwestii pozostało do dopracowania.