... ale druga część mocno obniża loty. Film ma dobry klimat, realizację oraz ciekawą fabułę i intrygę, ale osobiście pozbyłbym się tych żenujących scen kung-fu które pasują do tego filmu jak skarpetki do sandałów. Niestety druga połowa to w dużej mierze właśnie takie sceny, przez co dotrwałem do końca tylko dzięki temu, że chciałem zobaczyć zakończenie historii (co podkreśla że generalnie film jest wciągający).
Ale musisz przyznać, że zakończenie z lekka zaskakujące. Co do scen walki, kwestia dyskusyjna czy potrzebne, czy nie. rozumiem, że mogą zaburzać klimat filmu.
Jak dla mnie sceny walk są wyśmienite i bardzo wiele wnoszą do filmu, wyśmienicie się ogląda.
Odświeżyłam sobie film, bo leciał na Święta. Dla mnie końcówka przewidywalna. Tożsamość bestii była znana w połowie, a o czym będzie koniec, było wiadomo po pierwszych minutach filmu. Indianin najfajniejszy, jednak fabule całkowicie niepotrzebny.
Dokładnie, te walki pasowały do tej opowieści i tej epoki jak kwiatek do kożucha. To schlebianie najniższym gustom małolatów :-)
Savate – francuska sztuka walki powstała w XVII wieku (słownie: w SIEDEMNASTYM WIEKU). Stworzono ją w środowisku arystokratycznym - ale również wpływ mieli na nią marynarze - dla celów samoobrony w ulicznej walce z uzbrojonym przeciwnikiem. Duże znaczenie miały tu TECHNIKI NOŻNE.